wtorek, 27 lipca 2010

Nadal tu jestem

Przez jakiś czas nie odzywałam się, bo nie było żadnego raka, ani zabiegów, o których mogłabym pisać. Zeszły miesiąc był zupełnie zwyczajny – robiliśmy różne fajne rzeczy z Aaronem i Bobem, uczyłam muzyki, chodziłam na plażę i byłam na Culdrose Ball (balu, który zorganizował Bob i który był super!), widywałam się z rodziną i przyjaciółmi, hodowałam warzywa w naszym ogródku i odpowiadałam na miliony pytań „a dlaczego..?” (Aaron właśnie przechodzi tę fazę).

Jednak to wszystko wkrótce się zmieni. Jutro zaczynam radioterapię, co oznacza, że przez pięć tygodni codziennie będę jeździła do szpitala. Wizyty mam umówione na rano, więc tyle dobrze, że o 10 będzie już po wszystkim. Ale oznacza to też, że codziennie będę musiała wstać o 7.

Życzcie mi powodzenia!
Tlumaczenie: Franciszka Sady