czwartek, 10 czerwca 2010

Pół roku później

Minęło pół roku od chwili, gdy dowiedziałam się, że mam raka. W zeszłym tygodniu poszłam na półroczną kontrolę do lekarza i kiedy na niego czekałam, przypomniał mi się ten dzień, który miał miejsce sześć miesięcy temu i zupełnie odmienił moje życie. Rak i leczenie były motywem przewodnim ostatniego półrocza i niestety będą miały ogromny wpływ na resztę mojego życia.
Podczas gdy o tym rozmyślałam, pojawiła się moja ulubiona pielęgniarka, Frances. Było mi niezwykle miło ją zobaczyć. Porozmawiałyśmy o moich zmartwieniach, o operacji i leczeniu. Byłam pod wrażeniem, że Frances tak dobrze mnie zapamiętała. Trochę mnie to zdziwiło, bo każdego dnia spotyka się z wieloma pacjentami, a ostatni raz widziałyśmy się przecież pół roku temu. Zajmowała się mną podczas kiedy miałam biopsje i operację, ale zaraz potem zostałam przeniesiona na onkologię.
Zapytałam czy przed chwilą spojrzała w moją kartę choroby, czy może ma tak znakomitą pamięć. Frances powiedziała, że niektórych pacjentów po prostu się nie zapomina. Była ze mną kiedy dowiedziałam się, że mam raka. Powiedziała, że nigdy nie zapomni tej chwili. Pamiętała jak Aaron oglądał „Boba Budowniczego” (“damy radę!”) i jak czekaliśmy aż przyjedzie po nas Bob, który pojawił się w absurdalnym stroju do jazdy na rowerze.

Kiedy mi o tym wszystkim opowiadała, starałam się nie rozkleić, ale oczywiście zaczęłam płakać. Wróciły te wszystkie okropne wspomnienia. Przypomniało mi się jak wróciłam do domu i nie mogłam zasnąć w nocy. To była najgorsza noc w moim życiu. Przypomniało mi się jak dzień później Bob się rozchorował i leżał w łóżku, a ja przez następne kilka dni nie miałam z kim o tym wszystkim porozmawiać. To były najtrudniejsze dni. Kiedy nie rozumiesz dlaczego, jak, jak zły jest twój stan i ile czasu ci pozostało. Teraz jest już o wiele lepiej. Pozbyłam się raka. Moja chemioterapia dobiega końca. Wiem, że wszystko będzie dobrze.

Po tym jak sobie porządnie popłakałyśmy, przyszedł lekarz, zbadał mnie i stwierdził, że wszystko jest w porządku. Wyjaśnił mi, że wcale nie straciłam czucia w prawej ręce (chociaż tak mi się wydawało, bo odcinek między łokciem, a ramieniem jest nieco zdrętwiały). Lekarz powiedział, że ponieważ wyczuwam jego dotyk, nie jest to utrata czucia, ale zmiany czucia. To dobry znak, ponieważ czucie może z czasem wrócić do normy, a silny ból, który czasem odczuwam, to moje budzące się do życia nerwy. Kolejna dobra wiadomość jest taka, że mam pełny zakres ruchu prawej ręki.
Było to ciężkie pół roku, ale suma summarum wszystko idzie dobrze.

Tlumaczenie: Frania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz