wtorek, 21 września 2010

Trochę kultury fizycznej


Chciałabym być sprawna fizycznie. Nie wiem jak wy, ale ja, aby mieć dobre samopoczucie, muszę uprawiać sport.  Zanim jednak podjęłam się jakichkolwiek treningów, chciałam najpierw sprawdzić jak bardzo jestem (nie)sprawna. Dlatego poprosiłam moją koleżankę z marynarki wojennej, trenerkę Helen, żeby przeprowadziła na mnie test VO2 Max. Test VO2 Max przechodzi raz do roku każda osoba w Królewskiej Marynarce Wojennej, aby sprawdzić czy fizycznie nadaje się do służby.

Test można oblać, albo osiągnąć ocenę „dopuszczającą”, „dobrą”, „bardzo dobrą” lub „celującą”. Osobiście liczyłam na ocenę „dopuszczającą”, ale nie byłam pewna czy mi się uda, biorąc pod uwagę to, przez co przeszło moje ciało w ciągu tych ostatnich 9 miesięcy.

Przed testem Bob powiedział:
Żeby otrzymać właściwy obraz poziomu twojej sprawności fizycznej, musisz dać z siebie naprawdę wszystko. Będzie ci się zdawało, że zaraz zemdlejesz i zwymiotujesz, ale to nic, musisz przez to przejść.
Ja: Dobra, ale co jeśli rzeczywiście zemdleję?
Bob: Oj, nie martw się, ocucimy cię!

Mając to na uwadze, rozpoczęłam test. Na początku było bardzo łatwo, ale szybko zamieniło się to w koszmar. Na zaliczenie każdego poziomu ma się tylko1 minutę, a każdy kolejny poziom jest trudniejszy od poprzedniego, aż w końcu dochodzisz do momentu, w którym już nie chcesz się w to dłużej bawić. W moim przypadku moment ten nastąpił chwilę po tym jak osiągnęłam próg „doskonałości”. Tak, zaliczyłam test na ocenę celującą!! Byłam w euforii!  

Za 11 tygodni mam kolejny test i moim celem jest zaliczyć dodatkowe półtorej minuty. W grudniu dam wam znać czy mi się udało. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz