piątek, 13 maja 2011

Piątek trzynastego

Wiedziałam, że to rak zanim jeszcze poszłam do lekarza. Oboje z Bobem byliśmy przygotowani na złe wieści

Trochę nadziei nabrałam po rozmowie z pielęgniarką, która powiedziała, że najprawdopodobniej jest to martwica tkanki tłuszczowej. Powiedziałam jej, że guzek jest twardy i nieruchomy oraz że znajduje się w nowym miejscu, więc to na pewno nie zszywki albo zabliźniona tkanka. Mimo wszystko była przekonana, że to jednak martwica, a lekarz zdawał się z nią zgadzać. Kiedy wyszli z gabinetu, szybko zajrzałam do mojej teczki. Chciałam zobaczyć co lekarz tak naprawdę sądzi. Wiadomo, że nie chce mnie denerwować, ale przecież nie mógłby skłamać w papierach. Znalazłam właściwą stronę i moje serce znów wypełniła nadzieja. Diagnoza: martwica tkanki tłuszczowej.

Na wszelki wypadek zrobiono mi mammograf i USG. Guzek nie był widoczny na mammografie, ale badanie USG wykazało obecność dość małego guzka wielkość 6,6mm. Kobieta, która robiła USG nie była w stanie stwierdzić czy guzek jest złośliwy.
Za to powiedziała, że znalazła inne podejrzane miejsce w mojej piersi, gdzie widoczne są depozyty wapnia, które mogą sugerować nowotwór. Co?! Jeszcze jedno miejsce? Tego już nie zniosę. Ten fragment był jednak tak mały, że nie można było zrobić biopsji.

Wracając do tematu guzka – konieczne było zrobienie gruboigłowej biopsji, dlatego poproszono Roba żeby opuścił gabinet. Ponoć zabieg wygląda gorzej niż się to odczuwa i zdarza się, że mężowie mdleją. Moim zdaniem biopsja wygląda dokładnie tak, jak się ją odczuwa – krwawe, bolesne nacięcie po którym następuje usunięcie fragmentu tkanki. Powiedziano nam, że na wyniki będziemy musieli poczekać co najmniej pół godziny, ale w końcu czekaliśmy dwa razy tyle, a ja tak się bałam, że prawie dostałam zawału serca.

Jak tylko zobaczyłam głowę doktora Browna wychylającą się z drzwi, wiedziałam, że wieści są złe (chirurdzy zawsze przekazują złe wieści, a młodsi lekarze te dobre).  Jednak tym razem było o wiele łatwiej. Żadnych łez, zero szoku. Tylko pytania i planowanie.

Doktor powiedział, że jest zaskoczony tym, co się stało. Po tym wszystkim przez co przeszłam, to się nie powinno było zdarzyć.

Teraz musimy zrobić coś, czego nie lubimy – poczekać jeszcze tydzień na dokładniejsze wyniki, żeby dowiedzieć się jaki to rodzaj nowotworu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz