wtorek, 20 kwietnia 2010

Przeznaczenie nie chce mnie w Paryżu

Po raz pierwszy zaplanowaliśmy wakacje z dużym wyprzedzeniem i nawet nie możemy na nie pojechać. Razem z Bobem nigdy wcześniej nie robiliśmy tego zawczasu. Zazwyczaj był to jakiś lot last minute, a wszystkie szczegóły dopracowywaliśmy już w samolocie. Kiedyś byliśmy tak zmęczeni po dwudziestogodzinnym locie (podczas którego zgubiono nasze bagaże), że hotel wybraliśmy idąc za jakąś dziewczyną z samolotu, bo wcześniej podsłuchaliśmy jak mówiła komuś, że to ponoć fajne miejsce.

Teraz jesteśmy odpowiedzialnymi rodzicami i w ogóle, więc zarezerwowaliśmy przelot i hotel kilka miesięcy temu. Zrobiliśmy to również dlatego, że nie miały to być jakieś tam mini wakacje, ponieważ miałam też zaśpiewać w kilku miejscach w Paryżu, między innymi w Notre Dame. No cóż, okazuje się, że nie opłaca się nic planować, ponieważ w tzw. międzyczasie może wydarzyć się wiele rzeczy. Można zachorować na raka. Albo może cię zatrzymać wybuch wulkanu. No wiecie, takie codzienne głupstwa. Teraz mamy podwójną pewność, że nigdzie nie pojedziemy.


Dziś był ostatni dzień dwutygodniowego urlopu Boba. Mimo chemii i tego, że zostaliśmy w Kornwalii, bawiliśmy się świetnie. Głównie dlatego, że ten cykl przebiega bardzo pomyślnie i dlatego, że pogoda dopisuje.

Kiedy kładłam dziś Aarona spać, zapytałam co mu się najbardziej podobało w ciągu tych dwóch tygodni. Powiedział: łapanie krabów na plaży z tatusiem, budowanie traktorów z piasku, szukanie smoków w jaskiniach, to, że kuzyni zatrzymali się u nas na kilka dni, szukanie wielkanocnego jaja i jedzenie lodów.

Potem zapytałam go czy chciałby coś zaśpiewać zanim pójdzie spać.


Aaron: Tak! Zaśpiewajmy “Ba pa bashee.”

Nie byłam pewna o co mu chodzi, ale zaczęłam śpiewać "Ba ba black sheep have you any wool"

Aaron: Nie, mamusiu. "Pa ba basheee".
Me: Przecież śpiewam. Ba ba black shee...
Aaron: Nie mamusiu!
Me: To jaką piosenkę chcesz zaśpiewać?
Aaron: Pa pa pashee
Me: Nie znam jej. Wyjmij smoczek z buzi, żeby mogła cię dobrze słyszeć. Zaśpiewaj ją mamusi.
Aaron: Pa pa paparazzi. Promise you'll be fine but I won't stop until that boy is mine. Baby you'll be famous, chase you down until you love me. Pa pa paparazzi.


Tak, zaśpiewał mi piosenkę Lady Gagi i znał wszystkie słowa. W wykonaniu dwulatka brzmiało to przezabawnie. Może i nie pojechaliśmy do Paryża, ale to była najlepsza piosenka jaką słyszałam przez cały rok. Doskonałe zakończenie naszych wakacji.

Tłumaczenie: Franka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz