środa, 24 lutego 2010

Moja kochana siotra

Jak tylko sie dowiedzialam, ze mam raka zadzwonilam do mojej siostry. Ona od razu przyleciala zeby ze mna byc podczas operacji. Oto co napisala jak bylam w szpitalu:


Jesli ktos ma jeszcze watpliwosci czy Malinka wyzdrowieje, niech przeczyta opowiesc jak ona potraktowala Mr Raka!


W dzien operacji Malinka wczesnie wstala i zjadla ogromna porcje owsianki. Potem wziela dlugi prysznic, zrobila super makijaz i boska fryzure; nalozyla nowa mini-czarna sukienke na koronkowa bielizne (lekarz badajacy kazal jej wymienic bielizne na "cos bardziej odpowiedniego" he he;)


Potem Malinka zrobila sobie zdjecia, odwolala najblizsze terminy (mniej wiecej tak:" przepraszam bardzo, nie moge przyjsc, bo mam raka. Zadzwonie jak juz bede zdrowa! Do zobaczenia!" ) : odskrobala samochod z lodu i wyjechala na operacje! Po zabiegu wstala i zamowila sobie menu z czterema deserami. Wieprzowine slodko-kwasna, sok, ciastko czekoladowe, pomarancze, biszkopt z serem, gruszke w syropie... Mi kazala sobie masowac stopy, a do Boba powiedziala zeby ja rozpieszczal i zabral ja do USA na wakacje. Dla Malinki to bylo jak rutynowy zabieg wyciecia migdalkow.


Dzis sa Jej urodziny - sto lat, Lala!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz