piątek, 19 marca 2010

Nigdy więcej nie idę do SPA

Byłam dziś u mojego onkologa. Powiedziałam mu o nudnościach, które miałam w pierwszym tygodniu po chemii. Obiecał że spróbuje mi pomóc, żeby przy drugiej serii było lepiej. Miejmy nadzieję!

Po długim poranku spędzonym u lekarza (u nich zawsze długo schodzi) cieszyłam się na babskie popołudnie dopieszczania z Amy i Nicą. Mieli mi jeszcze pobrać krew. Niestety, u pielęgniarek schodziło jeszcze dłużej niż u lekarza. Tak się to wlokło, że byłam pewna, że nie zdążę wyjść ze szpitala, żeby zdążyć zabrać się z dziewczynami do spa. Powiedziałam im, żeby pojechały beze mnie i zaczęłam się nad sobą użalać. Ten rak zabiera mi coraz więcej każdego dnia. Nawet nie mogę się wybrać po południu do spa?

Na szczęście w końcu mnie zawołali, szybko pobrali mi krew i 2 minuty później wybiegłam ze szpitala we mgle i w deszczu pisząc dziewczynom SMSy, żeby wróciły i zabrały mnie ze sobą!

Wow, w hotelu widoki były niesamowite. Po późnym lunchu poszłyśmy wypróbować każdą saunę i inne wszystkie parowe pokoje. Rozkosz. Tak się zrelaksowałam, że zasnęłam. Wtedy myślałam, że to dobry pomysł, ale powinnam była pomyśleć o konsekwencjach spania w tak ciepłym miejscu zanim to zrobiłam. Taaa, jak tylko się obudziłam miałam pulsujący ból głowy i przegrzanie. Byłam strasznie odwodniona i nawet na zwykłą szklankę wody było już za późno. Miało być miłe popołudnie z dopieszczaniem a szybko wyszło z tego popołudnie wymiotowania. Tak, ZNÓW wymiotowalam. Trzy razy w ciągu niecałych trzech tygodni. Niesprawiedliwe! Ciekawe, czy to chemia sprawiła, że jestem tak podatna na różne rzeczy?

Czułam się strasznie, że zepsułam dzień mojej przyjaciółce. To spa było prezentem Nici na Dzień Matki i miał to być dla niej wyjątkowy dzień. Chyba jednak był miły (na dowód Nica ma teraz skórę niczym niemowlak!), ale mimo to zepsuty przez jej koleżankę, przez którą najpierw wszystko się opóźniło o prawie godzinę i która potem rzygała w spa. Miło.

Czułam się tak źle, że myślałam już, że nie dotrę z powrotem do domu. Jeśli kiedykolwiek jechaliście krętymi drogami Kornwalii zrozumiecie, dlaczego nie uśmiechało mi się jechanie, gdy czułam się tak źle. Na szczęście dziewczyny przekonały mnie, żebym chociaż spróbowała wsiąść do samochodu. O dziwo, jak wyszłam na zewnątrz poczułam się lepiej i zanim dotarłyśmy do Truro poczułam się na tyle dobrze, że mogłam sama prowadzić przez drugą część drogi.


Dzień nie zupełnie taki jak planowałam, ale tak wyszło.

Serdeczne dzieki za TŁUMACZENIE: MARTA


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz