poniedziałek, 22 marca 2010

Wychodziły, wychodziły i poszły!

Wypada mi ostatnio dużo włosów. Po każdym przeczesaniu włosów zostaje mi ich garsc w ręku. Musiałam zapanować nad sytuacją i poprosiłam Roba, żeby mi je ogolił. Dobrze się przy tym bawiliśmy. Było też trochę łez, więc wybaczcie rozmazane oczy!

Aaron przyglądał się i też w tym uczestniczył. W ogóle go nie martwi moja łysa głowa.

Ogolona lewa strona głowy…

…i prawa.



Wszystkie wlosy obcięte. Moje pierwsze spojrzenie w lustro.

Naprawdę cieszę się, że to zrobiłam. Nie muszę się już martwić, że włosy zostaną w buzi Aarona za każdym razem gdy go przytulam, ani nie musze zbierać milionów włosów z ubran.
Martwiłam się, jak zareagują przyjaciele i rodzina na tę moją łysą głowę – przypomnienie o mojej chorobie – ale każdy zareagował spoko. To dobrze, bo to znaczy, że nie muszę zaslaniac sobie przy nich głowy (ale zalozylam chuste jak poszliśmy wczoraj wieczorem do kina).
Mój kochany mąż mówi, że wyglądam jak mikrofon! Ale mówi też, że mam ładny kształt głowy. Co za ulga. A najlepsze jest to, że skora na glowie już mnie nie boli.
Tłumaczenie: MARTA

2 komentarze:

  1. Cześć! To ja tłumaczyłam ten wpis. Ale ostatnie zdanie to chyba przy jakimś zaćmieniu umyslu powstalo :D
    "A najlepsze jest to, że głowa na skórze już mnie nie boli."??? Hahaha, chyba skóra na głowie raczej ;))) Sorry za ten (wiel)błąd!;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Missy, przepraszam, dopiero zauwazylam Twoj wpis! Rzeczywiscie, nawet nie zauwazylam tej pomylki, juz zmieniam. I dziekuje BARDZO za tlumaczenie.

    OdpowiedzUsuń